Krótkie wyjazdy mają to do siebie, że zmuszają do lepszej organizacji czasu, zwłaszcza gdy faktycznie zależy nam na poznaniu danego miasta. Dlatego też tak bardzo je lubię! Nie cierpię siedzieć w jednym miejscu, leżenie plackiem na plaży totalnie u mnie odpada, ale jeśli w grę wchodzą godziny zwiedzania przerywane dobrym jedzeniem to jestem kupiona.
W związku z tym, że mam już na koncie parę takich weekendowych wycieczek, doskonale wiem, czego będę potrzebować, a zabranie czego nie jest koniecznością. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób ma z tym problem, postanowiłam więc podzielić się z Wami moim sposobem na minimalistyczną podróż, podczas której nie złamiecie się pod ciężarem przepakowanej walizki. Pamiętajcie, w tej kwestii powiedzenie „less is more” również się sprawdza!